Wsparcie
Dołącz do spotkaniaZarejestruj sięZaloguj Dołącz do spotkaniaZapisz sięZaloguj Się 

Mapowanie Erica Andersona



Kiedy rozmawiałem z Ericiem Andersonem, urodzonym w Teksasie pisarzem, ilustratorem i aktorem na pół etatu w filmach swojego brata, pierwszą rzeczą, jaką udało mi się zrobić, było zasugerowanie, że był osobiście starożytny. Staruszek. Powiedziałem tylko, że wiedziałem O Varso Invest go przez jakiś czas.

 

– Tak – wzdycha. „Minęło już dużo czasu”.

 

Z trudem wyjaśniłam, że chodziło mi po prostu o to, że przez jakiś czas podziwiałam jego pracę. Ale szkody zostały wyrządzone.  


Rozmawialiśmy o nowym przedsięwzięciu na FreeConference: Projekt Maskonur. Zwróciwszy się do niego o zamówienie jako jeden z naszych wyróżnionych artystów, chcieliśmy zobaczyć, co może wymyślić dla naszej ukochanej maskotki. Oto, co otrzymaliśmy.

Maskonur pana Andersona, 2018

Nie mogłem się doczekać, żeby o to zapytać. Ale najpierw omówiliśmy pogodę. Po wysłuchaniu jego narzekania na niespotykany w tej porze roku chłód Nowego Jorku informuję go, że nosimy koszulki powyżej zera stopni Celsjusza.

E: Cóż, najwyraźniej twoja krew staje się gęstsza i bardziej serdeczna, im dalej na północ mieszkasz. Czy jesteś w Toronto?

G: Tak, jestem.

E: Klasyczne miasto. Nigdy tam nie byłem, ale chciałbym.

G: To właściwie prowadzi mnie do jednego z moich pytań. Czy masz ulubione miejsce na świecie? Może chcesz zrobić mapę?

E: Ktoś naprawdę mnie o to zapytał i mogłem powiedzieć, że testuje mnie, aby nazwać coś bardzo interesującego. To było takie oczywiste i dziwne wyzwanie, a moim impulsem było powiedzieć coś ewidentnie nudnego.

Ale odpowiedziałem jej szczerze. Powiedziałem, że chciałbym wybrać się na wycieczkę po Great Canadian Railway Hotels. Skrzywiła się, ale taka jest prawda! Wy, Kanadyjczycy, macie te klasyczne hotele kolejowe w całym kraju. Nie jestem nawet pewien, czy obsługują już kolej. Ale wszystkie są rodzajem zamków. Może to już nawet nie są hotele. Ale z pewnością wyglądają dobrze dla mnie.

G: To brzmi trochę jak skrzyżowanie Darjeeling Limited i Grand Budapest Hotel. Masz tu do czynienia z pewnymi odsyłaczami.

E: Tak, zgadzam się, ale wiesz, myślałem bardziej jak… Czy widziałeś film „49th Parralel” z czasów drugiej wojny światowej?

G: Nie mam. Nie jestem kinomaniakiem klasyki. Mam trochę do nadrobienia. Poleciłbyś to?

E: Polecam: moim zdaniem zostało stworzone przez dwie czołowe osoby w całej dziedzinie sztuki. Opowiada o nazistach w Kanadzie, tuż przed przystąpieniem Ameryki do wojny. Jest oparty na prawdziwej historii. Myślę, że wtedy - pamiętajcie, że to był rok 1939 - pomysł kręcenia w plenerze był dość egzotyczny i wymagał dużego wysiłku; a ten angielski reżyser Michael Powell i jego węgierski partner scenarzysta, prawdopodobnie piszący w jego trzecim języku, Emeric Pressburger, kręcili w całej Kanadzie. I to jest... Wiem, że mój obraz Kanady jest 70 lat nieaktualny, ale wiem, że chodzą do kilku z tych hoteli. Przynajmniej jeden z nich.

Musisz zjechać z głównych dróg. Kiedyś myślałem, że Stany Zjednoczone są zaludnione taką gęstą jednolitością, po prostu jakby na wprost, a jest odwrotnie. Ale musisz zjechać z autostrady międzystanowej, żeby to odkryć.


G: Więc myślę, że kiedy powiedziałeś, że chcesz zrobić wycieczkę po Great Canadian Railway Hotels, sensowne było tylko poprosić o wycieczkę pociągiem?

E: O tak. Robienie tej wycieczki pociągiem było spowodowane tym, że lubię to robić. To jedna z tych rzeczy, w których widzisz, czy powiedzą „tak”, a jeśli tak – jackpot. A właściwie czytałem To nie jest kraj dla starych ludzi, nie jako rękopis, ale jako załącznik do wiadomości e-mail. Autor i ja dzieliliśmy wówczas tego samego agenta, oczywiście bardzo różne kariery, i częścią radości było siedzenie w tym pociągu toczącym się przez Amerykę i czytanie Żadne państwo na laptopie.


Właściwie nie mogłem określić, kiedy akcja książki była osadzona. Więc wydawało się to bardzo ponadczasowe. W rękopisie wspomniano o kilku telefonach komórkowych, ale ten facet był weteranem z Wietnamu, który miał około 30 lat, więc trochę trudno było mi się zorientować. W końcu ekstrawagancje, dziwactwa… anachronizmy! Oto słowo. Zostały wyjaśnione. Co za niesamowita powieść.

G: Najwyraźniej lubisz krajobrazy i podziwiasz krajobrazy. Skąd wzięło się Twoje zamiłowanie do map?

E: Myślę, że byłem zdezorientowany co do tego, a przynajmniej było to przede mną ukryte, ponieważ od dłuższego czasu nie sprawdzałem pamięci. Dopiero kiedy zacząłem je robić, ojciec przypomniał mi, że jego pierwszą pracą była praca dla Sinclair Oil w Teksasie, robienie map pól naftowych… Niektóre z nich musiałem widzieć. Mam teraz jego narzędzia kreślarskie i kilka przewodników, z których korzystał. Dla niego, który tworzył mapy przemysłowe, jego pismo musiało być nieskazitelne – moje pismo jest dobre, ale nie tak nieskazitelne jak jego. Być może więc głęboko zakopany jest fakt, że mój ojciec robił mapy.


Drugim jest to, że w pewnym momencie po dwudziestce po prostu natknąłem się na mapę, świetną mapę, która miała dla mnie bezpośrednie znaczenie. Było świetne, częściowo dlatego, że było tak szczegółowe, że przedstawiało poszczególne drzewa i to, czy chodnik był z cegły, czy z cementu. Była to również mapa historycznej dzielnicy, o której próbowałem napisać opowiadanie w tamtym czasie. I to był moment Eureki. To było jak przebudzenie w muzeum.


Przypomniało mi to również, jak wiele książek, w których dorastałem, zawierało mapy. Ogólnie rzecz biorąc, dzieci mają dużo wolnego czasu – wiesz, nie mają pracy – i może to tylko ja, ale uwielbiałem mapy w opowiadaniach. Były kuszące — czasami patrzyłem na mapy tak samo często, jak na historię. I oczywiście dzieci czytają książki milion razy… Ta chwila Eureki prawdopodobnie uruchomiła jakieś wrodzone pragnienie. Zaraz potem poszedłem po bardzo podstawowe materiały plastyczne i zacząłem robić mapy.


Nie chcę powiedzieć, że mam niezwykłą pamięć przestrzenną, bo kto, do cholery, o tym wie. To tylko -- wiesz, to brzmi dobrze. Ale to była dzielnica, w której chodziłem do college'u. Wydarzyło się tam tyle, że mogłem z pamięci robić porządne mapy. Potem zacząłem się trochę rozgałęziać. Dlaczego nie mapa domu, w którym dorastaliśmy? Dlaczego nie minivan mojej macochy? Zacząłem więc robić je jako prezenty świąteczne i rozszerzałem definicję „mapy”, tak aby obejmowała zasadniczo wszystko, co miało napisy, etykiety i strzałki.


Ludzie z tamtych czasów, z którymi o tym rozmawiałem, myśleli, że te mapy mogą stać się niemal czysto koncepcyjne, a ja dostawałem śmiesznego uczucia paniki, ponieważ nie jestem dobry w czystym myśleniu koncepcyjnym i wiem - na przykład, że rysownik dla New Yorker, czy to Roz Chast? Mogłaby dać ci mapę różnych sposobów narzekania na przeziębienie, od skrajnie ekstrawaganckich do niezbyt interesujących, a takiej mapy nie mogłem wymyślić. Jest w tym niesamowita. Ale gdyby była rodzina ze starym Fiatem, a każdy członek rodziny miał szczególne doświadczenie, swoje charakterystyczne doświadczenie z tym samochodem, byłoby to coś, co mógłbym zrobić, jako swego rodzaju pamiątkę.


Mój brat miał taki mundur do reżyserowania filmów: megafon, który był prezentem, podróżny kubek do kawy i czerwoną czapkę z daszkiem. A mapa po prostu składałaby te elementy… Ale mapą może być wszystko. Tak to się wszystko zaczęło. Zacząłem od map, a potem nauczyłem się rysować. Taka była kolejność.

G: To prowadzi mnie do następnego pytania. Jesteś samoukiem, prawda – jak nauczyłeś się rysować? Czy to coś, co właśnie odkryłeś, podziwiając ilustracje i czepiając się własnej pracy? Jak zaczął się twój proces? Czy po prostu chwyciłeś swój ulubiony długopis i zabrałeś się do niego?

E: Myślę, że odpowiedź na tę sekwencję pytań brzmi „tak”. Jak idiota, pracowałbym w akwareli, bo to wszystko, co sklep by miał… To zawsze brzmi jak bzdura, kiedy to mówię, ale moje pierwsze dobre narzędzia do malowania kupiłem w barze. Byłem w barze sportowym na przedmieściach Waszyngtonu i przyszedł ten facet, niosąc te niemieckie narzędzia kreślarskie: długopisy techniczne, krzywą francuską, trójkąt, linijkę, kompas, cały pakiet szkolny architektury pierwszego roku z 1989 roku w przemysłowej torbie Ziploc. Rozglądał się, zobaczył mnie i mojego przyjaciela, powiedział „Dobrze: chłopaki z college'u” i poleciał prosto. Chyba dałem mu pięć dolarów. Nie mam pojęcia, ile to było warte, ale używałem ich — niektóre z nich używam do dziś.

G: Założę się, że to najlepiej wydane pięć dolców.

Oczy. To prawdopodobnie wplątuje mnie w przestępstwo. Jednak zapłaciłem za nie.

Wydaje się, że sprawy po prostu jakoś się dzieją. Malowałem akwarelą, dopóki bardzo rozważny facet, Rob Reynolds, nie powiedział do mnie: „Eric, czy rozważałeś spróbowanie gwaszu?” I oczywiście moja odpowiedź brzmiała: „Co to jest gwasz?”


G: Chciałem zapytać, czy są jakieś elementy, które opublikowałeś, które chciałbyś narysować ponownie?

E: Tak i nie, ponieważ gdybym zmienił opakowanie, powiedzmy, DVD Rushmore, to nie byłby to ten sam przedmiot. To byłoby coś innego. Może powinniśmy po prostu pozwolić, by to było integralną częścią kapsuły czasu… Nie mam nic przeciwko.


To jednak trochę stroma krzywa: patrząc na ilustracje Zissou do Life Aquatic. Lubię je, ale są z bardzo dawna. Może się pogubiłem. Może to był szczyt moich możliwości.

Albo okładkę DVD Darjeeling Limited. To jeden z moich ulubionych rysunków i był prawdziwym sprawdzianem. Nie rysuję zbyt dużych rozmiarów, a ta rzecz miała ich tak wiele – są pewne rzeczy w perspektywie, które zawsze są trochę trudne, ponieważ zwykle wygląda to sztucznie, ale jest wiele tekstur upchniętych na małej przestrzeni. Myślę, że mam amatorski strach przed dodawaniem farby, więc zawsze rozwadniam ją bardziej niż zwykle robią to dobrze poinformowani ludzie… po prostu maluj… bardzo cienkie, niechętne warstwy… i masz około trzydziestu tych cienkich , niechętnie warstwy, zanim nagle pojawi się prawdziwy kwadrat koloru. To chyba coś, nad czym muszę popracować. Zapomniałem teraz, czy odpowiedziałem na twoje pytanie. Czy odpowiedziałem na twoje pytanie? To była długa odpowiedź.

G: Uważam, że to bardzo zabawne, że zacząłeś od akwareli, ponieważ to bardzo bezlitosne medium. Większość ludzi uczy się pracować w górę, używając negatywnej przestrzeni, więc przypuszczam, że gwasz byłby cudownym i bardziej wyrozumiałym sposobem, ponieważ ma więcej krycia. To zabawne, że i tak rozwodniłeś to jak akwarele… Chyba wiesz, co lubisz.

E: Gdzie byłeś w 1999 roku! „Eric, przestań pracować w akwareli, to nie obejmuje biały, ty idioto!”

G: Zgadza się, ma brak.

E: I wiesz co? To jest trudne. Nie wiedziałem, jak umiejętnie go użyć, ani nie miałem takiego temperamentu, żeby prosto, zręcznie zrobić coś pięknego… Niektórzy wiedzą, jak nałożyć warstwę maskującą, nałożyć plamę koloru, użyć gumka do podniesienia później maskowania… taka magia… Może to po prostu nie ten rodzaj rysunku, który robię. To brzmi charytatywnie.

Kiedyś też używałam wyłącznie bloków akwarelowych… co jest szaleństwem. Strony wyginają się ze względu na sposób, w jaki są przymocowane do planszy.

A więc: gwasz i podwójna gruba tablica ilustracyjna, na której nie da się zrobić bąbelków, bo każda cząsteczka jest przyklejona do jej podłoża. To było takie dobre. Płyta Bainbridge, tłoczona na zimno, numer 80… Kiedy rysunek był gotowy, brałem nóż i nacinałem krawędź, aby oderwać go od podkładu. Do skanerów bębnowych potrzebny był elastyczny papier. Musiałem to rozgryźć.

G: Ok, więc zrobiłem trochę crowdsourcingu, aby dowiedzieć się, co inni ludzie, którzy cię kochają, chcą wiedzieć.

E: [Sceptyczny dźwięk]

G: Po prostu wytrzymaj ze mną. Chcą wiedzieć, jak wygląda Twoja przestrzeń życiowa. Tu jest napisane, że mieszkasz w małym mieszkaniu w West Village. Ale daj mi coś do roboty. Jako osoba wrażliwa przestrzennie, coś w tym musi być. Czy dopasowujecie kolorystycznie swoje kubki? Czy masz dużo szali?

E: Ci domniemani ludzie powinni prawdopodobnie wziąć pod uwagę możliwość, że jest większy bałagan, niż byliby zachwyceni. Dużo książek, bardzo zajęty stół do pracy... Oto coś: uświadomiłem sobie, że chcę mieć klasyczny obrus piknikowy w czerwono-białą kratkę. Myślę, że może to być środek antystresowy. Więc mam jeden na moim stole do rysowania.

Ogólnie za dużo małych obiektów. Chciałbym móc powiedzieć, że wszystkie były prezentami… Ale niektóre są. W małym czerwonym pudełku jest para spinek do mankietów z kotwicą i klasyczny nóż harcerski; mały gliniany trzmiel od mojej siostrzenicy; bogini Minerva, której pomocniczką jest sowa, prawda? Więc rodzaj bardzo twardej kamiennej sowy.

Apartament ... to jest bardzo małe. Sam to namalowałem. Salon ma kojący kolor tabliczki czekolady Hershey's. Wejście jest jakby -- Nie mogę uciec od nazwy farby, wktóry to „Frankincense” – kojący, ziemisty róż. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem tu łazienkę, myślałem o "Taksówkarzu". Łazienka, w której spodziewałbyś się znaleźć martwego człowieka. Tylko kwitnąca pleśń i naga żarówka.

To był pierwszy krok, jeśli chodzi o ulepszenia domu. Nie było ani jednej poziomej powierzchni. To było tak, jakby ktoś ustawił kamerę, aby zobaczyć, jak próbuję utrzymać równowagę na zakrzywionych powierzchniach. Pomyślałem więc „Do diabła z tym” i zbudowałem regał, a potem kolejną półkę, na której teraz znajduje się lampa. Lubię to robić, budować rzeczy i wymyślać przestrzenie, ponieważ pracuję głównie w domu i trzeba włożyć w to trochę wysiłku. Czasami to ważne, po prostu stać w drzwiach i myśleć „OK, co się tutaj dzieje? Jak by to wyglądało? Co musi się stać dalej?”

Oprawiłem kilka zdjęć i rzeczy... Być może będę musiał znaleźć trochę miejsca na moje dawne dzieła sztuki. Muszą istnieć firmy dla ludzi, którzy chcą przechowywać rzeczy inne niż klejnoty, rzeczy, które muszą być przechowywane w ciepłym i suchym miejscu. Może po prostu włożę je do pudełka.

G: Mam nadzieję, że ładne pudełko. Oni zasługują na to. A tak w temacie regałów, czytacie coś ciekawego?

E: Czytam powieść pt Camilla, pierwotnie nazywany Kamila Dickinson autorstwa Madeleine L'Engle. Większość jej książek jest nieco fantastyczna, ale ta jest po prostu zakorzeniona w uczuciach, ludziach i życiu. To pierwsza powieść, jaką pamiętam z czytania, w której ktoś radzi sobie z hałasem dochodzącym z podniesionego pociągu na Trzeciej Alei, który przestał istnieć w 1953 roku. Więc to całkiem fajne.

Jest taki powieściopisarz, którego kocham, Richard Price, który wpadł na pomysł napisania kryminału. To jest to, co zwykle robi, ale to są arcydzieła -- potrzebują 8 lat na pop -- więc (myślę, że to prawda) miał na myśli, że pod pseudonimem, z tą alternatywną osobowością, po prostu podkręciłby w mgnieniu oka… I oczywiście zajęło mu to 8 lat. Zamierzał publikować pod pseudonimem, ale ostatecznie książka brzmiała dokładnie jak powieść Richarda Price'a, więc okładka faktycznie mówi Biali „przez Richarda Price'a piszącego jako Harry Brandt”. W każdym razie, Brandt czy Price, to jest cudowne.

G: Czy są jakieś książki z dzieciństwa, które przychodzą ci na myśl, które miały wpływ na twoją osobistą podróż lub jako ilustrator?

Oczy. Pierwsza edycja r James and the Giant Peach. Próbuję przypomnieć sobie imię kobiety, która je zilustrowała, miałam to imię na końcu języka. Nancy Ekholm Burkert. Jest wspaniała. I najwyraźniej znacznie bardziej znana ze swojej wersji Królewna Śnieżka. I Charlie i fabryka czekolady. Józef Szindelman. Te też są wspaniałe.

Myślę, że w pewnym momencie moi bracia chcieli pochwalić się swoim przyjaciołom niesamowitym faktem, że ich młodszy brat potrafi czytać. Nie wydaje mi się, żebym zaczął czytać szczególnie wcześnie – myślę, że oni byli po prostu znudzeni. Na przykład: „Eric umie czytać, sprawdź to!” Więc by się trzymali Hobbit przede mną i czytałem na głos kilka pierwszych stron Hobbit. Potem po prostu czytałem. Hobbit był jednym z moich ulubionych iz pewnością kolejnym wczesnym wpływem.

W 1. klasie ciężko zachorowałem i jedyne, co robiłem, to czytanie. Myślę, że wszyscy ludzie, którzy czytają dla przyjemności, muszą to kiedyś zrobić. W pewnym momencie musisz po prostu zanurkować i stworzyć własną relację z udawaniem i słowami na papierze.

G: Czy jest coś, o czym wspomniałeś, co chciałbyś zilustrować?

E: Wiedziałem, że mnie o to zapytasz, i biegałem po głowie, próbując znaleźć odpowiedź. Uwielbiam Quentina Blake'a, ale nie podoba mi się pomysł zastępowania oryginalnych ilustratorów nowszymi ilustratorami… Myślę, że lubię ich takimi, jakimi są.

Była książka o Jamesie Bondzie o broni. Mógłbym chyba zrobić to trochę bardziej przytulnie, trochę cieplej. Lubię wyszczególniać.

Nie żeby mi się to udało, ale w pewnym sensie widzę siebie przerabiającego Lochy i Smoki przewodnik. Jest w tym pewien schematyzm i może więcej marginaliów byłoby interesujących. Nigdy nie grałem w Dungeons and Dragons na tym poziomie… Ale to – to znaczy gra – zawsze była pomyślana wokół map. Coś w rodzaju uczucia „Ach… czas na opowieść…”, jeśli to ma sens.

G: Więc ta idea mapowania, czy bierze się z koncepcji wszystkich historii dziejących się w świecie, który rozumiesz?

E: Może chodzi o to, żeby na chwilę zostawić to, co znane, i udać się w potencjalnie ciekawsze miejsce. Również idea bycia zdezorientowanym i przygoda, którą sugeruje dezorientacja.

Mapy dot Władca Pierścieni zostały wykonane przez syna Tolkiena i podoba mi się ten pomysł. Jedną rzeczą, która utkwiła mi w pamięci, było to, że podczas przygody odwiedzasz tylko około 20% mapy. Myślę, że dzieci myślą sobie: „Dlaczego nie mamy wiadomości od tych facetów tutaj?” Mapy wydają się być istotną częścią opowiadania historii. Podobnie jednak jest z okładką. Właśnie dlatego nie możesz przeoczyć okładki książki. Tam zaczyna się historia, czy ci się to podoba, czy nie.

Rozmawiałem z kilkoma dzieciakami na temat mojej książki i były one dość bezwzględne, jeśli chodzi o okładkę. To jest nazwane Chuck Dugan jest na wolności.

Książka pana AndersonaKsiążka Andersona

Kiedy czytasz książkę, tak naprawdę nie docierasz do imienia bohatera, dopóki ktoś nie wspomni o nim w dialogu. Więc te dzieciaki zapytały, dlaczego narracja nie mówi tylko jego imienia. I pomyślałem sobie: „Cóż, to jest na okładce, czego chcieć więcej?” Ale dobrze jest być czujnym na takie rzeczy. Dobre opowiadanie historii to moja specjalność. I nie jestem jedyny.

G: Czy w jakimkolwiek momencie zgadzałeś się z dziećmi na temat ich krytyki?

E: Zgodziłem się praktycznie w 100% z ich krytyką. Właściwie to mnie zaskoczyli. Chuck jest jakby urodzonym żeglarzem, więc zapytali mnie: „Jeśli jest takim świetnym żeglarzem, dlaczego nie może zostać na łodzi?” Właściwie nie policzyłam, ile razy wyskakuje lub zostaje zmieciony z różnych łodzi w książce. Więc po prostu powiedziałem: „Cóż, wiesz, on nie ma wspaniałego tygodnia. Wielu złych ludzi. Dużo kłopotów. Może zostać na łodzi, tak, ale jest też równie dobrym pływakiem. Kiedy więc pojawiają się złoczyńcy, dobrym pomysłem może być wyskoczenie za burtę”.

Nie wspomniałem o tym, że pierwotna inspiracja do skoku za burtę pochodzi od Paula Newmana z filmu „The Mackintosh Man” z 1974 roku. Newman jest tajnym agentem, który przybył, by aresztować notorycznego szpiega/zdrajcę granego przez Jamesa Masona, który zdarza się być całkiem niezły w byciu oszustem i jest w zmowie z lokalną policją, więc sytuacja odwraca się przeciwko naszemu bohaterowi. Newman zdaje sobie sprawę, że to on ma zostać aresztowany. Więc w pełnym garniturze i krawacie nurkuje za burtę, przepływa pod łodzią na drugą stronę i ucieka. Utkwiło mi to w pamięci jako jeden z największych niespodziewanych ruchów dorosłych w filmach.

G: Wracając do procesu stojącego za twoją książką, a właściwie większości twojej pracy, czy możesz mi opisać, jak wygląda twoja rutyna, gdy zaczynasz nową pracę? Chcę wiedzieć, co się stało, kiedy zostałeś przydzielony do Projektu Puffin.

E: Cięcie planszy z ilustracjami. Nie wiem, dlaczego to robię, ale potem ostrożnie wymazuję tablicę. Jeszcze nic na nim nie ma. Ale myślę, że tylko go rozgrzewam, jak silnik samochodu.

Następnie wchodzę i zaznaczam marginesy, cal od każdej strony planszy. Mały nawias, wiesz, długość i szerokość geograficzna.

Myję paletę. Mam do sprzedania śliczny zestaw palet farb, wykonanych z porcelany. Obecnie wydają się być plastikowe, ale ja wolę porcelanę.

Czyszczenie długopisów... Ostatnio mało używam długopisów. Chyba ktoś zmienił producenta. Nowsze po prostu rzucają atramentem wszędzie. Wydaje się, że nie trzymają czystej linii.

Czasami wydaje się, że to koniec pewnej epoki. Wiele narzędzi i materiałów eksploatacyjnych, których używam... Wydaje mi się, że przybyłem w momencie zachodu słońca. Wydaje się, że większość ilustratorów ma takie bezpośrednie połączenie z cyfrowym rysikiem i tabletem. Nie mam kontaktu, obawiam się.

Tak samo jest z e-bookami. Czytam książki w twardej oprawie i zawsze mam przy sobie ołówek do robienia drobnych notatek. Myślę, że nawet faktura papieru pogłębia doznania, wiesz? To po prostu dodaje trochę rozkwitu w twoim umyśle, którego inaczej byś nie dostał. To jak pójście do prawdziwej biblioteki zamiast używania algorytmów do znajdowania nowych książek. Czasami wypadek nie może być algorytmem.

G: Wypadek nie może być algorytmem. Co za linia. Gdybyśmy mieli cały dzień, pozwolę ci to rozwinąć. Ale niestety, my nie. Porozmawiajmy o Pufinie. Jaki był twój proces myślowy za tym?

E: To miał być szkic. Usłyszałem to i pomyślałem: „Cóż, pomińmy to częściowo”. Wiesz, moje szkice nie są szczególnie dobre. Moje bazgroły wyglądają jak bazgroły „ludzi, którzy nie potrafią rysować”. Nie mogę dopuścić do upadku fasady!

Pomyślałem więc, że będzie mały, ale musi być wielki duchem. Musi mieć charakter. Wszedłem więc i spojrzałem na autentyczny artykuł. Zapomniałem, że maskonury w niczym nie przypominają pingwinów… więc pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było zrobienie kilku zdjęć maskonurów.

Chciałem, żeby ten maskonur-biznesmen - ma spotkania telekonferencyjne, wiesz, to jest zawodowy maskonur - żeby miał teczkę i krawat. Ale jest też istotą natury, więc chciałem, żeby był gotowy do działania. On jest ptakiem; może wieje silny wiatr, jego krawat trzepocze, a jego ręka jakby trzyma teczkę pod kątem. Ma jedną nogę w powietrzu dla równowagi.

Kształt ciała - co jest zabawne? Jajko, pomyślałem. Więc potem jego głowa, narysowałem kilka wersji. Ten, który mi się podoba, wyglądał jak Eddie Munster. Pomyślałem, że wygląda inteligentnie i dziwnie, i pomyślałem: „Wydaje się to słuszne”. Więc spróbowałem go nadmuchać i nie miał już odpowiedniego smaku. I to zawsze jest dylemat, aby iskra z małego pomysłu pozostała przy życiu, gdy stanie się bardziej dopracowana.

Więc mamy tę głowę Frankensteina, coś w rodzaju trapezu lub rombazy, jeśli to właściwe słowo [to nie jest], coś płaskiego na obu końcach.

maskonur szczegółPoczątkowo starałam się nadać mu wyraziste oczka, ale z tą małą główką ostatecznie spróbowałam tylko kropek. Przypomniałem sobie glinianego pingwina z "The Wrong Trousers" - widziałeś go kiedyś? -- Twórcom udało się wcisnąć ogromną ilość ekspresji w dwoje małych marmurowych oczu tego pingwina. Kiedy patrzy bez mrugnięcia, jest to bardzo denerwujące.

Zabrałem wiatr i zamiast tego pomyślałem: „Jeśli spojrzysz na jego nogi, będziemy musieli dać mu trochę butów z maskonurem”. Poszedłem więc obejrzeć Church's, starego brytyjskiego producenta klasycznego obuwia.

... Więc tak, zacząłem myśleć o butach z maskonurami. Podniesie nogę tylko po to, by pokazać, że ma na sobie specjalne buty wykonane przez najlepszego rzemieślnika butów maskonurowych. Jaka jest dobra nazwa butów z maskonurami?maskonur szczegół

Goslings, Paddlers, długa nazwa, w tym Rudders… W tym momencie próbuję tylko wygenerować nazwy marek butów maskonurów. Jest ptakiem morskim, jego stopy to zasadniczo stery. Zacząłem więc doskonalić Puddlers, Raddlers i zdecydowałem się na: „Rudders Custom Made”.


Jest małomówny. Ale jego skarpetki pasują do koloru jego dzioba. To jego jedyny cichy ukłon w stronę stylu, ponieważ jego krawat jest czarny w białe plamy. Zostały one wykonane z taśmy korekcyjnej maszyny do pisania. Właściwie to mały kawałek filmu z białą emulsją po jednej stronie. Jeśli zeskrobasz to ołówkiem, możesz zostawić małe białe obszary. Więc to są białe plamy na jego krawacie.

maskonur szczegół


He wydaje się rzeczowy, ale nie pozbawiony humoru. Jego buty są dobre, ponieważ tak naprawdę są sterami: mają kształt jego stóp, a stopy są płetwiaste. Teczka jest jak coś, co można zabrać ze sobą na B-52: Siły Powietrzne miały te wspaniałe, duże teczki. Faceci szliby z nie wiadomo iloma zeszytami i czym tam jeszcze - więc trzykrotnie szeroką teczką akordeonową.


G: Zauważyłem, że zrobiłeś mu buty końcówki skrzydeł całkiem sprytny, biorąc pod uwagę, że jest ptakiem.

E: Nie pomyślałem o tym.

G: Żartujesz.

E: Myślałem o tym, jak słyszałem, że te buty zostały opisane jako „perforowane”. Podobało mi się to słowo, kolejny anachronizm z przeszłości – stary żargon. To było w mojej głowie. Ale tak, końcówki skrzydeł. Oczywiście.

G: Chyba będę musiał zakończyć przesadzonym pytaniem, bo wiem, że wgryzam się w twoje godziny dzienne. Gdybyś mógł zabrać na wakacje tylko jedną rzecz, z której mógłbyś robić sztukę, co by to było?

E: Mój szczęśliwy ołówek. To jest ciężkie. To niemieckie. To poważne narzędzie. Ten ołówek wiele dla mnie znaczy.

Czytam teraz książkę dla dzieci, w której każdy rozdział zaczyna się od czegoś, co wydaje się być naprawdę delikatną ilustracją ołówkiem i jest bardzo ciepła. Więc przydałoby mi się to.

G: Miło było cię poznać i tak szczerze z tobą porozmawiać. Na pewno wyślę Ci to przed opublikowaniem.

E: Dziękuję, doceniam to. Mam przeczucie, że były słowa, których nie chcę nigdzie blisko siebie.

 

* * *



Chociaż nie musiałam podważać żadnego z jego słów, spędziłam kilka godzin próbując wybrać najlepsze, najcenniejsze fragmenty tej rozmowy. Bezpłatna konferencja był wystarczająco pomocny, aby poprowadzić mnie za pomocą naszej funkcji automatycznego wyszukiwania, co oznacza, że ​​mogłem znaleźć prawie każdą część wywiadu za pomocą paska wyszukiwania danych w zapisanym nagraniu.

Możesz znaleźć więcej prac Erica tutaj, który zawiera wersję jego portfolio do pobrania.

Przeprowadzanie wywiadów z artystami to jedna z najlepszych części mojej pracy tutaj i przez większość czasu nie byłaby możliwa bez wirtualnych konferencji. Gdybym musiał zapukać do jego drzwi, żeby umówić się na ten wywiad, mogę niemal zagwarantować, że nie byłoby do niego mapy.

Prawie zapomniałem - Eric Chase Anderson dodaje cynamon do swojej kawy. Teraz wiesz. 

Erica Andersona, wszyscy. Dziękuje za przeczytanie.

FreeConference.com oryginalny dostawca bezpłatnych połączeń konferencyjnych, dający swobodę wyboru sposobu łączenia się ze spotkaniem w dowolnym miejscu i czasie bez zobowiązań.

Załóż darmowe konto już dziś i korzystaj z bezpłatnych telekonferencji, wideo bez pobierania, udostępniania ekranu, konferencji internetowych i nie tylko.

[Ninja_form id = 7]

Zorganizuj bezpłatne połączenie konferencyjne lub wideokonferencję już teraz!

Utwórz konto FreeConference.com i uzyskaj dostęp do wszystkiego, czego potrzebujesz, aby Twoja firma lub organizacja mogła zacząć działać, np. wideo i Udostępnianie ekranu, Planowanie połączeń, Automatyczne zaproszenia e-mail, przypomnieniaI więcej.

ZAPISZ SIĘ TERAZ
krzyż